środa, 18 listopada 2015

Krótko o strachu i normalnym życiu

Wyjątkowo nie będzie dzisiaj o szyciu, ale pozwolę sobie napisać, ponieważ pytacie czy u mnie wszystko w porządku.
Naprawdę wzruszyły mnie Wasze pytania i dziękuję, że się martwicie i pytacie. Lyon oddalony wprawdzie kilkaset kilometrów od Paryża, ale sytuacja jest napięta. Każda pozostawiona bez opieki torba, walizka czy jakikolwiek pakunek, powodują uruchomienie akcji antyterrorystycznych. Policja, blokowanie ulic, zatrzymanie ruchu w sporym obszarze, ewakuacja metra... Kilka lat temu miałam okazje obserwować podobną akcję pod naszymi balkonami. Wygląda to przerażająco.
Ciężko opisać to co się odczuwa, bo najbardziej oczywiście lękam się o dzieci, które do szkoły i ze szkoły codziennie jeżdżą metrem.
Ale życie w mieście toczy się normalnie. Chociaż możliwie, ze zostanie odwołane święto światła, które wypada 8 grudnia. Z tej okazji zjeżdżają się setki tysięcy ludzi z całej Francji i nie tylko, żeby podziwiać iluminacje w całym mieście. Lyon jest wtedy tak pięknie oświetlony, życie toczy się przez prawie calutka noc. Na parapetach, balkonach, w oknach ustawia się zapalone światełka, które mrugają i nadają miastu niezwykłego charakteru. Szkoda byłoby, ale zapewnienie bezpieczeństwa na tak dużym terenie wymagałoby ogromnych nakładów i nie wiem, czy w ogóle ktoś byłby w stanie nad tym zapanować.
Trudno też wytłumaczyć dzieciom dlaczego stało to co się stało. Matyldy przyjaciółka z klasy straciła w Bataclan ciocię... Piotrek zaczął bać się ciemności, Tylda w nocy nie może spać, Olek też się na swój sposób boi, ale on jest mało wylewny, wiec nic nie mówi. Nie ma słów, nie ma gestów, które w krótkim czasie zapewnią im spokój i przywrócą normalność.

Kamila

wtorek, 17 listopada 2015

Słonie na szczęście

Jedna ze szkolnych koleżanek Piotrusia leży w szpitalu. Wychowawczyni zaproponowała, żeby dzieci przygotowały drobne prezenty, które ona dostarczy dziewczynce.
Piotrek chciał kupić książeczkę z mandalami do kolorowania, ale ze względu na piątkowe zamachy w Paryżu nie miałam absolutnie ochoty na wizytę w ogromnym centrum handlowym w sobotnie popołudnie. Wymyśliłam, że zamiast mandali przygotuję(my) prezent wykonany własnoręcznie.
Szybka wizyta w sklepie z materiałami i pierwszy próbny słoń:


Rezultat wypadł bardzo pozytywnie. Moje dzieci nie chciały wypuścić słonia z rąk, a skoro cenzura zatwierdziła wyrób, mogłam przejść do produkcji drugiego słonika.


W każdym bądź razie już wiem co moje dzieci znajdą w butach rankiem 6 grudnia.
Wykrój znaleziony dzięki uprzejmości BrummBloggin.

Serdecznie pozdrawiam,
Kamila

piątek, 13 listopada 2015

Błyszczeć jak gwiazda?

Raczej do mnie to nie pasuje, wolę nie wystawiać się na afisze, ale błyszczącą bluzkę posiadać w swojej szafie? Czemu nie?
Z materiałów kupionych na sukienki Matyldy jeden wpadł mi w oko i stwierdziłam, że dlaczego nie miałabym go częściowo wykorzystać dla siebie.
Lurex w ślicznym różowo-fioletowym kolorze w mojej głowie natychmiast pojawił się jako prosta zwykła bluzeczka, którą mogłabym zakładać do pracy czy jakieś wyjścia.
Wybrałam jedynie mniej błyszczącą stronę materiału.
Do jej uszycia wykorzystałam wykrój sprzed dwóch lat, z którego uszyłam bluzka z baskinką.
Bluzeczka pod szyja ma wiązanie, które równie dobrze można zawiązać na kokardę jak i zostawić troczki lekko przewiązane i luźno opadające.




Pozdrawiam serdecznie,
Kamila

czwartek, 12 listopada 2015

Piesio...

I proszę nie mieć skojarzeń z żadną reklamą :)
Materiał kupiłam w zupełnie innym celu niż szycie takiej bluzy, ale gdy w sklepie sprzedawczyni zaczęła rozwijać belę okazało się, że po jednej stronie nadrukowane są pieski, a potrzebny mi był materiał bez żadnych ozdób. Zamiast sprawę szybko przemyśleć, kupiłam jedynie 70 cm, tyle, żeby piesek był dobrze widoczny i nawet na rękawy mi już nie wystarczyło.
Taka wersja również bardzo mi się podoba i przy obecnej wiosennej pogodzie bluza jest jak znalazł.
Na dole bluzy doszyłam kawałek czarnego szyfonu, który został mi po przeróbce spódnicy znajomej, o której za chwile, zresztą czego jak czego, ale szyfonu to u mnie ci dostatek i to w rożnych kolorach.


Do szycia wykorzystałam wykrój, który stworzyłam szyjąc bluzę z gwiazdką.
Kolejny ciuszek zaliczający się do moich ulubionych.

A skoro wspomniałam o spódnicy z szyfonu, niedawno koleżanka z pracy poprosiła o skrócenie bardzo długiej kiecki, której nie nosiła, bo była dużo za długa, a strasznie jej się podobała i żałowała, że spódnica wisiała jedynie w szafie. 
Ktoś kto miał do czynienia z szyfonem, wie jaka to zabawa z ucięciem go równo. Cały dół podpięłam pasami papieru, żeby szyfon nie przesuwał się i nie "tańczył" we wszystkie strony. I chyba był to całkiem dobry pomysł.


Spódnica skrócona, z dołem obrzuconym ściegiem rolującym, który bardzo ładnie się układa przy chodzeniu. Koleżanka zdecydowanie powiedziała, że woli tę wersję niż kupną.




Pozdrawiam,
Kamila

środa, 11 listopada 2015

Sukienek sezon rozpoczęty

Oczywiście nie chodzi o letnie sukienki, bo na nie już za późno, ani karnawałowe, bo raczej do niczego mi się nie przydadzą, ale o Tyldzine kiecki potrzebne w nowym sezonie sportowym.
Całe metry materiałów już czekają na swoją kolej.



Powstaną z nich sukienka do tańca dowolnego i trzy (może dwie) do tańców obowiązkowych.
Wycięłam już body, które posłuży mi jako baza do szycia.



Tylda do tańca obowiązkowego wybrała sobie kolor fioletowo różowy:



Dół sukienki chciałam uszyć z szyfonu, ale Matylda upiera się przy tym samym materiale co góra sukienki. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w praniu.
Pierwsze zawody już za niecały miesiąc, więc wkrótce pojawia się kolejne sprawozdania z szycia... chyba, że Tysia nie dostanie pozwolenia od lekarza na powrót na lód :/  Mijają już dwa miesiące jak pojawiła się kontuzja i oprócz wypoczynku nic więcej nie da się z nią zrobić. Natura musi sama zadziałać.

Pozdrawiam,
Kamila