Na moje usilne prośby, łaskawie pozwoliła mi ja sfotografować, byle szybko. Ja to mam życie!
Mój mąż, stwierdził, że strasznie mu się podoba i też chce patchworki na naszym łóżku. Moim synkom też poducha przypadła do gustu i chcieliby takie w bardziej męskich kolorach.
Nie miała baba kłopotu, to sobie wymyśliła patchworkowanie.
A mnie cały czas kołacze się po głowie pani Małgorzata Linde z "Ani", która ciągle szyła kołdry. Jej obraz mam przed oczami jak siadam przy pociętych kwadracikach i zaczynam je zszywać, z tą różnicą, że pani Małgorzata szyła swoje kołdry ręcznie. Na pewno robiła to dlatego, aby móc obserwować w spokoju co dzieje się u sąsiadów ;) Przy maszynie nie dałaby rady patrzeć na drogę za oknem.
Śliczna jest:) Nie dziwię się, że rodzina złapała bakcyla na punkcie patchworku, tylko teraz tu wszystkich obszyj:))
OdpowiedzUsuńSceny z szyjaca Małgorzatą nie pamiętam... Czas przekartkowac książkę.
No wlasnie... wez i teraz obszyj cala rodzine! Moze w zolwim tempie, ale dam rade ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie wroc do Ani, bo te koldry ciagnely sie przez wszystkie czesci. I Ania zostala w nie wyposazona wyjezdzajac na uniwersytet i na nowa droge zycia.
Kamila, ona jest piekna. Nie wiem czy znasz Alizee, Dom Artstyczny, dziewczyna szyje takie narzuty. marzenie moje:)
OdpowiedzUsuńJuz sobie ja wygooglalam. Faktycznie przepiekne rzeczy tworzy. Dorzucilam jej blog do ulubionych, bo jest kopalnia inspiracji. Dziekuje Kasiu za drogowskaz.
Usuń