środa, 22 kwietnia 2015

Patchworkowa powłoczka - finał

Już jest! Wszystko przyszyte, obszyte i... nawet się nią nie nacieszyłam, bo Matyldziunia ścisnęła ja w swoich ramionach, zawołała: "MOJA!" i poniosła w siną dal... znaczy się do swojego królestwa.
Na moje usilne prośby, łaskawie pozwoliła mi ja sfotografować, byle szybko. Ja to mam życie! 
Mój mąż, stwierdził, że strasznie mu się podoba i też chce patchworki na naszym łóżku. Moim synkom też poducha przypadła do gustu i chcieliby takie w bardziej męskich kolorach.
Nie miała baba kłopotu, to sobie wymyśliła patchworkowanie. 



A mnie cały czas kołacze się po głowie pani Małgorzata Linde z "Ani", która ciągle szyła kołdry. Jej obraz mam przed oczami jak siadam przy pociętych kwadracikach i zaczynam je zszywać, z tą różnicą, że pani Małgorzata szyła swoje kołdry ręcznie. Na pewno robiła to dlatego, aby móc obserwować w spokoju co dzieje się u sąsiadów ;) Przy maszynie nie dałaby rady patrzeć na drogę za oknem.

4 komentarze:

  1. Śliczna jest:) Nie dziwię się, że rodzina złapała bakcyla na punkcie patchworku, tylko teraz tu wszystkich obszyj:))

    Sceny z szyjaca Małgorzatą nie pamiętam... Czas przekartkowac książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie... wez i teraz obszyj cala rodzine! Moze w zolwim tempie, ale dam rade ;)
    Koniecznie wroc do Ani, bo te koldry ciagnely sie przez wszystkie czesci. I Ania zostala w nie wyposazona wyjezdzajac na uniwersytet i na nowa droge zycia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamila, ona jest piekna. Nie wiem czy znasz Alizee, Dom Artstyczny, dziewczyna szyje takie narzuty. marzenie moje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz sobie ja wygooglalam. Faktycznie przepiekne rzeczy tworzy. Dorzucilam jej blog do ulubionych, bo jest kopalnia inspiracji. Dziekuje Kasiu za drogowskaz.

      Usuń