niedziela, 13 grudnia 2015

Sukienki

Plany planami, a życie życiem i choćbym chciała, znalezienie czasu na pokazanie procesu powstawania sukienek dla Matyldy okazało się niewykonalne. Doba jest po prostu za krótka, żeby ze wszystkim zdążyć.
Za to teraz będzie wszystko w pigułce.
Samo szycie zajmuje naprawdę niewiele czasu w porównaniu z wykańczaniem sukienek. Mówię o tych konkretnych sukienkach, gdyż sukienka do tańca dowolnego z tamtego roku, gdzie naszywałam elementy była o wiele bardziej pracochłonna.
Naklejanie dżetów to zabawa na kilka wieczorów (lub poranków jeśli ktoś woli).
Trzeba ułożyć każdy dżet, a na nierównym materiale kamyczki wesoło przeskakują przy najmniejszym jego drgnięciu, więc najlepiej w miarę możliwości materiał dobrze naciągnąć i przypiąć szpilkami.



Wycięcie spódnicy z cienkiego szyfonu też wymaga sporo cierpliwości, aby więc wszystko lepiej się trzymało i nie jeździło, szyfon przypięłam do podkładki. Mam taka specjalna podkładkę, która jest miękką jak styropian, tyle, że nie sypia się z niej kuleczki.



Z koronki, która została doszyta jako druga warstwa spódnicy powycinałam kwiatki i przyszyłam na górze sukienki.




Odcięcie spódnicy i góry sukienki oddziela pas błyszczących dżetów.


Niebieskie cekiny wklejone w środki kwiatków ożywiły je znacząco, a dżety dodały blasku.



Tak sukienka prezentuje się na Matyldzie. Na razie mam tylko zdjęcia w sukience do tańca dowolnego. Zdjęcia w sukience do tańca obowiązkowego jeszcze do mnie nie dotarły.




Pozdrawiam serdecznie,
Kamila 

środa, 18 listopada 2015

Krótko o strachu i normalnym życiu

Wyjątkowo nie będzie dzisiaj o szyciu, ale pozwolę sobie napisać, ponieważ pytacie czy u mnie wszystko w porządku.
Naprawdę wzruszyły mnie Wasze pytania i dziękuję, że się martwicie i pytacie. Lyon oddalony wprawdzie kilkaset kilometrów od Paryża, ale sytuacja jest napięta. Każda pozostawiona bez opieki torba, walizka czy jakikolwiek pakunek, powodują uruchomienie akcji antyterrorystycznych. Policja, blokowanie ulic, zatrzymanie ruchu w sporym obszarze, ewakuacja metra... Kilka lat temu miałam okazje obserwować podobną akcję pod naszymi balkonami. Wygląda to przerażająco.
Ciężko opisać to co się odczuwa, bo najbardziej oczywiście lękam się o dzieci, które do szkoły i ze szkoły codziennie jeżdżą metrem.
Ale życie w mieście toczy się normalnie. Chociaż możliwie, ze zostanie odwołane święto światła, które wypada 8 grudnia. Z tej okazji zjeżdżają się setki tysięcy ludzi z całej Francji i nie tylko, żeby podziwiać iluminacje w całym mieście. Lyon jest wtedy tak pięknie oświetlony, życie toczy się przez prawie calutka noc. Na parapetach, balkonach, w oknach ustawia się zapalone światełka, które mrugają i nadają miastu niezwykłego charakteru. Szkoda byłoby, ale zapewnienie bezpieczeństwa na tak dużym terenie wymagałoby ogromnych nakładów i nie wiem, czy w ogóle ktoś byłby w stanie nad tym zapanować.
Trudno też wytłumaczyć dzieciom dlaczego stało to co się stało. Matyldy przyjaciółka z klasy straciła w Bataclan ciocię... Piotrek zaczął bać się ciemności, Tylda w nocy nie może spać, Olek też się na swój sposób boi, ale on jest mało wylewny, wiec nic nie mówi. Nie ma słów, nie ma gestów, które w krótkim czasie zapewnią im spokój i przywrócą normalność.

Kamila

wtorek, 17 listopada 2015

Słonie na szczęście

Jedna ze szkolnych koleżanek Piotrusia leży w szpitalu. Wychowawczyni zaproponowała, żeby dzieci przygotowały drobne prezenty, które ona dostarczy dziewczynce.
Piotrek chciał kupić książeczkę z mandalami do kolorowania, ale ze względu na piątkowe zamachy w Paryżu nie miałam absolutnie ochoty na wizytę w ogromnym centrum handlowym w sobotnie popołudnie. Wymyśliłam, że zamiast mandali przygotuję(my) prezent wykonany własnoręcznie.
Szybka wizyta w sklepie z materiałami i pierwszy próbny słoń:


Rezultat wypadł bardzo pozytywnie. Moje dzieci nie chciały wypuścić słonia z rąk, a skoro cenzura zatwierdziła wyrób, mogłam przejść do produkcji drugiego słonika.


W każdym bądź razie już wiem co moje dzieci znajdą w butach rankiem 6 grudnia.
Wykrój znaleziony dzięki uprzejmości BrummBloggin.

Serdecznie pozdrawiam,
Kamila

piątek, 13 listopada 2015

Błyszczeć jak gwiazda?

Raczej do mnie to nie pasuje, wolę nie wystawiać się na afisze, ale błyszczącą bluzkę posiadać w swojej szafie? Czemu nie?
Z materiałów kupionych na sukienki Matyldy jeden wpadł mi w oko i stwierdziłam, że dlaczego nie miałabym go częściowo wykorzystać dla siebie.
Lurex w ślicznym różowo-fioletowym kolorze w mojej głowie natychmiast pojawił się jako prosta zwykła bluzeczka, którą mogłabym zakładać do pracy czy jakieś wyjścia.
Wybrałam jedynie mniej błyszczącą stronę materiału.
Do jej uszycia wykorzystałam wykrój sprzed dwóch lat, z którego uszyłam bluzka z baskinką.
Bluzeczka pod szyja ma wiązanie, które równie dobrze można zawiązać na kokardę jak i zostawić troczki lekko przewiązane i luźno opadające.




Pozdrawiam serdecznie,
Kamila

czwartek, 12 listopada 2015

Piesio...

I proszę nie mieć skojarzeń z żadną reklamą :)
Materiał kupiłam w zupełnie innym celu niż szycie takiej bluzy, ale gdy w sklepie sprzedawczyni zaczęła rozwijać belę okazało się, że po jednej stronie nadrukowane są pieski, a potrzebny mi był materiał bez żadnych ozdób. Zamiast sprawę szybko przemyśleć, kupiłam jedynie 70 cm, tyle, żeby piesek był dobrze widoczny i nawet na rękawy mi już nie wystarczyło.
Taka wersja również bardzo mi się podoba i przy obecnej wiosennej pogodzie bluza jest jak znalazł.
Na dole bluzy doszyłam kawałek czarnego szyfonu, który został mi po przeróbce spódnicy znajomej, o której za chwile, zresztą czego jak czego, ale szyfonu to u mnie ci dostatek i to w rożnych kolorach.


Do szycia wykorzystałam wykrój, który stworzyłam szyjąc bluzę z gwiazdką.
Kolejny ciuszek zaliczający się do moich ulubionych.

A skoro wspomniałam o spódnicy z szyfonu, niedawno koleżanka z pracy poprosiła o skrócenie bardzo długiej kiecki, której nie nosiła, bo była dużo za długa, a strasznie jej się podobała i żałowała, że spódnica wisiała jedynie w szafie. 
Ktoś kto miał do czynienia z szyfonem, wie jaka to zabawa z ucięciem go równo. Cały dół podpięłam pasami papieru, żeby szyfon nie przesuwał się i nie "tańczył" we wszystkie strony. I chyba był to całkiem dobry pomysł.


Spódnica skrócona, z dołem obrzuconym ściegiem rolującym, który bardzo ładnie się układa przy chodzeniu. Koleżanka zdecydowanie powiedziała, że woli tę wersję niż kupną.




Pozdrawiam,
Kamila

środa, 11 listopada 2015

Sukienek sezon rozpoczęty

Oczywiście nie chodzi o letnie sukienki, bo na nie już za późno, ani karnawałowe, bo raczej do niczego mi się nie przydadzą, ale o Tyldzine kiecki potrzebne w nowym sezonie sportowym.
Całe metry materiałów już czekają na swoją kolej.



Powstaną z nich sukienka do tańca dowolnego i trzy (może dwie) do tańców obowiązkowych.
Wycięłam już body, które posłuży mi jako baza do szycia.



Tylda do tańca obowiązkowego wybrała sobie kolor fioletowo różowy:



Dół sukienki chciałam uszyć z szyfonu, ale Matylda upiera się przy tym samym materiale co góra sukienki. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w praniu.
Pierwsze zawody już za niecały miesiąc, więc wkrótce pojawia się kolejne sprawozdania z szycia... chyba, że Tysia nie dostanie pozwolenia od lekarza na powrót na lód :/  Mijają już dwa miesiące jak pojawiła się kontuzja i oprócz wypoczynku nic więcej nie da się z nią zrobić. Natura musi sama zadziałać.

Pozdrawiam,
Kamila

wtorek, 27 października 2015

Torba

Jakiś czas temu, jedna z moich koleżanek uszyła sobie torbę. Przyznam, że nie mogłam się na nią napatrzeć i w końcu poprosiłam, żeby podzieliła się wykrojem.
Torba jest pojemna, ma dużo przydatnych kieszeni i strasznie mi się podoba. Całość podkleiłam sztywną flizelina, by ładnie trzymała kształt.
Wykrój pochodzi z książki "Les sacs et pochettes à coudre de la petite cabane da Mavada" autorki bloga La petite cabane de Mavada. Polecam tam zajrzeć i choćby zainspirować się pracami Mavady.
Moja torba nosi nazwę Solveig.







Pozdrawiam,
Kamila

piątek, 9 października 2015

Kto rano wstaje... temu szyć w spokoju się udaje

Kiedy budzę się bardzo wcześnie, gdy koguty jeszcze nie pieją, najczęściej sięgam po czytnik, by zagłębić się w lekturę.
Nie ma obawy, problemy z bezsennością mnie nie dotyczą. Od zawsze był ze mnie skowronek, który zrywa się rześki prosto z łóżka i gotowy jest do wyzwań.
Dzisiaj jednak zamiast sięgnąć po książkę, uruchomiłam overlocka oraz maszynę do szycia i w przeciągu dwóch godzin z małymi przerwami uszyłam dla siebie bluzę.
W ostatnim wpisie pokazywałam materiały, które kupiłam na targach. Był tam między innymi szary materiał. Dotykając go na stoisku widziałam jednocześnie oczami wyobraźni to co z niego powstanie. Taki błysk, który powoduje, że kupuje się materiał bez zastanowienia.
Wykrój odrysowałam od ulubionego sweterka z rękawami nietoperza (tak to się chyba nazywa?), oczywiście sporo go modyfikując, ze względu na inny rodzaj materiału.
Efekt? Nie mogę się na bluzę napatrzeć. Taka właśnie mi się zamarzyła, taką chciałam mieć. Leży idealnie i jest cieplutka, co zważywszy na obecną słoneczną, choć chłodną aurę jest idealnym rozwiązaniem.



Poniższe zdjęcia są dedykacją dla Adela Szyje, która nie może zdecydować się na uruchomienie swojego overlocka ;)
Adelo, wyobraź sobie, że bluzy nie fastrygowałam :p ale gdybym miała bawić się w szycie na maszynie, a następnie przeszycie zygzakiem całości, poświeciłabym znacznie więcej czasu na skończenie bluzy i do pracy w niej bym nie poszła, a tak o 7.30 odłożyłam żelazko którym przyklejałam gwiazdę i z pełną satysfakcją, mogłam wyruszyć do pracy w nowym ciuszku.



Pozdrawiam,
Kamila

niedziela, 4 października 2015

Targi

Dzisiaj nadszedł dzień, na który z Matyldą wyczekujemy przez cały rok. Targi ID-Creative. Zdjęciami się nie pochwale, bo  większość wystawiających nie pozwala fotografować swoich stoisk.
W zamian zrobiłam zdjęcia Matyldzie i Piotrusiowi, który w tym roku musiał iść z nami, a którzy utknęli na stoisku maszyn Pfaff gdzie ozdabiali i szyli kieszonki na telefony.





Targi to nie tylko możliwość wypróbowania rożnych technik i podziwiania talentów, to również okazja do uszczuplenia portfela ;) 
Oprócz niezbędników, bez których Matylda nie mogłaby przeżyć, czyli wydatków w dziale scrapu i ozdabiania paznokci ja zakupiłam kilka kuponów materiałów, srebrny materiał do ozdabiania oraz formy do patchworku.


Dopiero na zdjęciu zobaczyłam, że żakard sfotografowałam na lewej stronie. Już naprawiam ten błąd, bo materiał jest naprawdę śliczny.



Materiały już wyprałam. Susza się i będą teraz czekać na skrojenie.

Pozdrawiam,
Kamila




wtorek, 29 września 2015

Rąbek tajemnicy

Dzisiaj o kilku rzeczach, które są w trakcie tworzenia.
Bluzeczka, której wykrój wzięłam ze "Złotego kroju". Zapinana na plecach, która zauroczyła mnie gdy tylko "Złoty krój" trafił w moje ręce.


Wykrój wygląda w ten sposób :)


Może wkrótce napisze co myślę i jak się szyje ze "Złotego kroju", bo ten temat wymaga oddzielnego omówienia.
Z dobry rok temu kupiłam metr ładnej koronki, która miała najpierw być przeznaczona na sukienkę Tyldy, ale w końcu sukienkę uszyłam z czego innego, a materiał odleżał swoje w szafie i czekał na natchnienie.
Kiedy w końcu zabrałam się za szycie, wszystko popsuło się za sprawą zatrzasków, które w żaden sposób nie chciały się porządnie zainstalować i przez to, iż musiałam je kilkukrotnie wyciągnąć koronka się zniszczyła i muszę odciąć brzeg rozcięcia z tyłu i doszyć inny.
Teraz skoro już to wyznałam, mam nadzieje, że za naprawę zabiorę się bardzo szybko, bo bluzeczka przyda mi się jeszcze tej jesieni w cieplejsze dni. Oczywiście zdecydowanego ochłodzenia nie przewiduje w moich najbliższych planach.



W dalszej kolejności przewiduję uszyć płaszczyk - żakiet z jednego z ostatnio zakupionych materiałów. 



Już w tej chwili mogę powiedzieć, że tył lekko zmodyfikowałam i będzie na nim kontrafałda.
Zaczęłam też szyć "coś" co na dzień dzisiejszy nie ma określonego przeznaczenia. Pewnie skończy to "coś" jako kosmetyczka, piórnik, a może jeszcze coś innego.



Pozdrawiam,
Kamila

sobota, 26 września 2015

Nadchodzi jesień

Skończyły się upały i można w normalnych warunkach siąść do maszyny i delektować się jej cichutkim pomrukiwaniem, ale po tak długiej przerwie przyznaję bez bicia, że nie jest to takie proste biorąc pod uwagę moją nową pracę na pełny etat, rozpoczęcie roku szkolnego i całego zamieszania z tym związanego, posiadanie jednego młodzieńca w ostatniej klasie gimnazjalnej i wizję egzaminu końcowego, najmłodszego młodzieńca kończącego szkołę podstawową, którego również czeka egzamin końcowy oraz pannę Matyldę, która wprawdzie bez szkolnych ekscesów, ale już z kontuzją na rozpoczęcie sezonu na łyżwach. O kotach i mężu nie będę wspominać, bo wyszłoby, że marudzę, a przecież tak nie jest.
Do pisania bloga też ciężko zasiąść, jednak wiem, że moje wierne czytelniczki czekają na wieści co nowego w moim krawieckim światku, dlatego nie przedłużam już pogawędki o życiu tylko spieszę donieść co powstało od ostatniego wpisu. Oczywiście opowieść będzie w odcinkach, żeby pozostawić odrobinę  tajemnicy do kosztowania na później.

Jeszcze przed końcem roku szkolnego uszyłam Matyldzi krótkie spodenki, o które prosiła mnie od jakiegoś czasu.
Świetnie leżą, ładnie wyglądają, szyło się je bez żadnych problemów w tempie ekspresowym. Jedyne nad czym się zastanawiałam, to wzmocnienie brzegów. Materiał jest z tych, które przy dłuższym użyciu zaczynają rozchodzić się na szwach. Podkleiłam więc brzegi flizeliną. Może od środka podklejenie nie wygląda elegancko, ale przynajmniej nie porobią się dziury. Mogłam wszyć podszewkę, ale takiego rozwiązania Matylda na pewno by nie zaakceptowała.
Wykrój: Ottobre 6/2014







Drugim przedwakacyjnym uszytkiem był kardigan. Model pochodzi z magazynu Ottobre 02/2015 wydanie dla dorosłych.
Model bez żadnych komplikacji. Można powiedzieć, że wziął i sam się uszył.


A teraz informuję, że nożyczki wyjęte, nici do fastrygowania również i z 5 metrów ładnych materiałów zakupione. Motywacja wróciła, maszyna z kurzu oczyszczona, mogę szyć.




 Jeden materiał już pocięty i sfastrygowany.


Pozdrawiam,
Kamila