niedziela, 15 marca 2015

Babciny ogród

Dopadła mnie choroba... na szczęście niezbyt groźna. Oczarowała mnie, zakręciła w głowie i spać nie daje po nocach. Na pierwszy ogień poszło coś co miałam pod ręką i bez czekania na dostawę zamówienia, które pewnie zjawi się dopiero pod koniec nadchodzącego tygodnia, mogłam stworzyć natychmiast. Moja cierpliwość w tym wypadku przestała istnieć i przypomniałam sobie jak to jest być gotowanym w gorącej wodzie.
A co mną tak zakręciło i odebrało zdrowy rozsadek? Otóż patchwork. A zaczęło się od tego, ze małżon mój, zapalony artysta ciągle podbiera mi deskę do krojenia, na której tworzy swoje małe dzieła. Deska z dnia na dzień wygląda coraz gorzej i nie nadaje się obecnie w żadnym razie do kuchennego użytku. I żeby to była pierwsza deska, która skończyła jako podkładka do ciecia i malowania, to jeszcze bym zdzierżyła, ale to już kolejna, którą na dodatek bardzo lubiłam.
Wpadłam więc na pomysł, iż najlepszym rozwiązaniem będzie inwestycja w matę samogojącą się i na moje szczęście zaczęłam przeglądać internet w poszukiwaniu mat i porównywaniu ich cen.
I tym sposobem docieramy do sedna złapania wirusa, gdyż obok mat pojawiały się przepiękne, wielokolorowe, barwne pledy, torebki, poduszki, kosmetyczki.
Później było już tylko gorzej. Nastąpił przegląd zapasów w poszukiwaniu resztek do wypróbowania. Niestety nie obyło się bez wizyty w sklepie z materiałami, gdyż zapasy okazały się mało ciekawe.
Na szczęście sklep z materiałami to nie lekarz i czynny jest w sobotę do 19, inaczej musiałabym czekać do poniedziałku, a tak mogę się pochwalić pierwszymi rezultatami szycia tzw. "ogrodu babci".
Do pracy potrzebna jest duża ilość heksagonów wyciętych z papieru, resztki materiałów, nici do fastrygowania i szycia, nożyk do ciecia oraz mata. Tych dwóch ostatnich nie posiadałam, ale i bez nich nie miałam problemu z wycięciem heksagonów.
O technice szycia  "ogrodu babci" można znaleźć sporo informacji na youtubie wpisując hasło "grandma garden patchwork".

Mój "ogród babci" nie będzie duży, gdyż ma posłużyć do uszycia malej torebeczki. Na razie powstał pierwszy panel, a dziś wieczorem w ramach zasłużonego odpoczynku zacznę zszywać drugi.
Tradycyjnie heksagony zszywa się ręcznie, ale praca idzie bardzo szybko, przynajmniej takie mam odczucie. Najwięcej pracy zabrało mi rysowanie heksagonów. Tak to bywa jak skaner odmawia współpracy.


Zszyty panel:


Tak wyglada tyl:


Heksagony, które czekają na dzisiejszy wieczór:


Gorąco pozdrawiam.
Zakręcona kolorowo Kamila.

6 komentarzy:

  1. Podziwiam! Patchwork to dla mnie wyższa szkoła jazdy i jeszcze nie dojrzałam do niego ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawde, to nie zastawnawialam sie ani sekundy czy to trudne czy latwe. Samo poszlo :)

      Usuń
  2. Ja do patchworku coś nie mam cierpliwości,,podziwiam Cię za to, że tworzysz coś z nim:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy na ile mi jej wystarczy. Na razie idzie niezle. Zamowilam kilka ladnych kawalkow materialow specjalnie do patchworku i dopiero wtedy przekonam sie ile jest warta moja cierpliwosc :p

      Usuń
  3. Heksagony od dawna mi sie podobają, ale wydaje mi się to straaaaaasznie trudne. Twoje wyglądają cudnie i nie mogę się doczekać efektu końcowego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heksagony nie sa trudne. Najgorzej idzie ich wycinanie z papieru jak sie nie ma gotowego szablonu. Zszywanie ich, to juz czysta przyjemnosc.

      Usuń