Zaczęło się od szycia dinozaurów. Zakupiłam dwie bele materiału po 25 metrów każda. Panie w sklepie uprzejmie zaprosiły mnie na kolejne zakupy w następnym tygodniu. Widać mają poczucie humoru. Sporo jeszcze zostało z drugiej beli, ale przyda się na inne projekty.
Kolejnym wspólnym wykonaniem było 27 tiulowych spódniczek. Wykonanie najprostsze z możliwych, więc bardzo dużo osób pomagało w wiązaniu pasków tiulu na gumkach. Wbrew pozorom zajmowało to sporo czasu, a decyzja o spódniczkach zapadła na cztery dni przed galą. I znowu dwie wizyty w sklepie. Dwie, gdyż zabrakło tiulu, bo źle wyliczyłam zapotrzebowanie. No cóż każdemu może się zdarzyć, ale dla mnie to dodatkowy stres.
Maskotka najmłodszej grupy tańca synchronicznego na lodzie naszego klubu. Uprzejmie dano mi jedno popołudnie na ubranie Ginette (Żinette). Dałam radę.
Brakującymi spodniami dla niebieskiego królika musiałam zająć się sama. Znalazłam w składzie kostiumów resztki jakiegoś pluszu i uszyłam gatki. Wyglądają jak piżama, ale do stroju razem z bluza i kapturem z uszami pasują.
Trzeba było też zająć się 8 koszulkami dla Super Women. Pani, którą widać na zdjęciach powyżej, prezentującą kostium dinozaura wycięła niebieskie koszulki, a ja ogarnęłam cala resztę.
Poszyłam też firanki do saloniku ciotki Petronili, głównej bohaterki naszej gali. Ciotka Petronila to trochę zwariowana osóbka, trochę czarodziejka, trochę marzycielka, trochę staroświecka, więc i zasłonki musiały być wesołe i w klimacie zwariowanej cioteczki.
W piątek o świcie skończyłam szyć i ozdabiać skórzaną bluzę dla Matyldy, której potrzebowała na wieczór. Wykrój pochodzi z Ottobre 2/2015. Ten numer gazety jest dla mnie kopalnia fajnych ciuszków. Podstawowe wykroje, z których można tworzyć naprawdę piękne rzeczy i modyfikować je do woli.
Dorzucam jeszcze sukienki, które szyłam w tamtym roku, tyle, że w zeszłym roku nie miałam zdjęć. Sukienek było 96, sześć uszyła moja koleżanka, resztę ja. Miałam na to niecały tydzień. Szyłam od rana do nocy. Oprócz niebieskich, były też czerwone, więc chociaż mogłam kolory sobie wymieniać, bo po uszyciu dwudziestu patrzeć już na nie nie mogłam.
W tym roku wykorzystaliśmy jedynie niebieskie.
Gala udała się wyśmienicie, ale cieszę się, że jest tylko raz w roku, bo niby każdy wie, ze trzeba zabrać się za nią kilka miesięcy wcześniej, a później i tak się okazuje, że wszystko zostawia się na ostatnią chwilę.
Pozdrawiam serdecznie,
Kamila
O rety, to dopiero wyzwanie! :) Podziwiam Cię bardzo! Wiem, że szycie jednakowych rzeczy potrafi być bardzo nużące, a jeszcze w takim tempie... Czapki z głów!
OdpowiedzUsuńKurteczka wyszła rewelacyjnie, a te gwiazdki bardzo do niej pasują! Bez nich byłoby smutno, a tak - wyszło świetnie :)
Genialne! Wszystko...a jak kurteczka w gwiazdki pięknie odszyta!
OdpowiedzUsuńAleż pracowita z Ciebie osoba,,aż tyle rzeczy ogarnęłas:) I jeszcze wszystko jest z pomysłem i perfekcyjnie wykonane, brawo! Szczególnie ta czarna kurtka przypadła mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńjeju szacunek że tyle rzeczy udało Ci się wykonać i to jeszcze idealnie:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wypoczęłaś w Polsce, a teraz dużo szyjesz :):):):)
OdpowiedzUsuńJakby tu powiedziec... tak, wypoczelam i wykorzystalam wyjazd do Polski od pierwszego do ostatniego dnia.
UsuńA co do szycia... Dopiero od kilku dni temperatury pozwalaja na normalne funkcjonowanie.
U mnie deszcze i jesienna depresja hehe
Usuń