Do zamawianego materiału nie omieszkałam dorzucić innej kratki na płaszczyk oraz jasnego jeansu. Zupełnie zwariowałam na punkcie krateczek, ale są one tak wdzięczne w noszeniu, ze muszę sobie sama wybaczyć tego drobnego bzika. Nie wspominałam jeszcze o pięciu tłustych ćwiartkach, które kupiłam tydzień temu na poduszkę dla moich panów. Jeszcze nie wiem dla którego z nich i czy wystarczy tych ćwiarteczek na więcej niż jedną poduchę? Zobaczymy w praniu, bo doświadczenia z szyciem tłustych ćwiartek za dużego nie mam. Posłużę się też resztkami czarnej kratki, która będzie świetnie pasować do tego zestawu.
W miniony week-end wybraliśmy się na krótki wypad do Szwajcarii, którego celem było spotkanie z rodzinką, która też tam spędzała urlop.
Matyldzia trochę smutna, że sukienka w kratkę nie może być skończona poprosiła o inną sukienkę, żeby móc się w niej pokazać cioci. Kokietka z niej straszna, na pewno to po cioci to ma. Do sukienki musiałam dokupić balerinki: "Przecież nie założę adidasów, do kiecki!".
Materiał jest już Wam znany i powiem tyle, ze po 5 godzinach jazdy samochodem wyglądał całkiem przyzwoicie.
Wykrój pochodzi z magazynu Ottobre Spring/Summer 2/2015 - model 15, rozmiar 34 ze sporymi przeróbkami szczególnie przy biuście.
Materiał jest już Wam znany i powiem tyle, ze po 5 godzinach jazdy samochodem wyglądał całkiem przyzwoicie.
Wykrój pochodzi z magazynu Ottobre Spring/Summer 2/2015 - model 15, rozmiar 34 ze sporymi przeróbkami szczególnie przy biuście.
Pogoda była dość kiepska, Alpy ledwo, ledwo widoczne, ale jednak widoczne. Krowy Milki nie spotkaliśmy, do świstaka nie dotarliśmy, ale i tak było rodzinnie i przemiło.
A na zdjęciu moja kochana młodzież w komplecie. Od lewej Piotruś, Matyldzia i Oluś na tle Lugano i Alpy.
Pozdrawiam serdecznie
Kamila