Piotrek chciał kupić książeczkę z mandalami do kolorowania, ale ze względu na piątkowe zamachy w Paryżu nie miałam absolutnie ochoty na wizytę w ogromnym centrum handlowym w sobotnie popołudnie. Wymyśliłam, że zamiast mandali przygotuję(my) prezent wykonany własnoręcznie.
Szybka wizyta w sklepie z materiałami i pierwszy próbny słoń:
Rezultat wypadł bardzo pozytywnie. Moje dzieci nie chciały wypuścić słonia z rąk, a skoro cenzura zatwierdziła wyrób, mogłam przejść do produkcji drugiego słonika.
W każdym bądź razie już wiem co moje dzieci znajdą w butach rankiem 6 grudnia.
Wykrój znaleziony dzięki uprzejmości BrummBloggin.
Serdecznie pozdrawiam,
Kamila
Jakie piękne, na pewno dzieci się bardzo z nich ucieszą:) Mam nadzieję , że u Was wszystko w porządku?
OdpowiedzUsuńDziekuje Mario Tamaro ;) Tez mam nadzieje, ze sloniki spodobaja sie chorej dziewczynce.
UsuńCudne słoniki i na pewno koleżance się spodobają.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że miejsce, w którym mieszkasz jest i będzie bezpieczne. Pozdrawiam
Dziekuje Adelo.
UsuńPiękne, a własnoręcznie zrobione prezenty zawsze bardziej docenione są :) Już dawno nie szyłam takich maleństw. Oby nikt nie cierpiał przez głupotę i nienawiść drugiego człowieka - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziwnie sie czulam szyjac takie malenstwa, raczej przyzwyczajona jestem do znacznie wiekszych gabarytow :)
UsuńKamila, one sa przeslodkie i na pewno te dziewczynke uciesza:)
OdpowiedzUsuńPamietam, ze gdy lezalam w szpitalu, to moi klasowicze przyslali do mnie listy i rysunki, ryczalam nad nimi ze wzruszenia:)
Przeslodkie i do tego blyskawicznie sie je szyje ;) Co jest ich ogromna zaleta.
Usuń