W tym roku wraz z dwiema kolezankami bylam odpowiedzialna za przygotowanie kostiumow na gale z okazji zakonczenia roku na lodowisku.
Zadanie bylo proste. Budzet przeznaczony na szycie strojow wynosil 0 euro, wiec trzeba bylo szyc z tego co bylo w zapasach i wykorzystac to co juz bylo uszyte.
Czesc kostiumow byla juz gotowa jedynie trzeba bylo doszyc kilka zapasowych, gdyz istniejace zapasy byly niewystarczajace.
Nie mialysmy zadnych wykrojow, ani nawet rozmiarow, wiedzialysmy, ze np. w tej i tej grupie sa dzieci od 5 do 9 lat, a w tej od 12-16 i byl to jedyna wskazowka, ktora posiadalysmy.
Na poczatek kostiumy dla kroliczkow. Moja kolezanka Anne-Gabrielle wraz z mezem zajela sie wycinaniem trzynastu przebran i pozniej podzielilysmy sie szyciem. Ona 8 ja 5.
Caly salon byl zaslany blekitnymi klaczkami i nawet odkurzacz, ktory czuwal bez przerwy niewiele pomogl, bo i tak jeszcze tydzien po zakonczeniu szycia odnajdywalam slady kroliczkow.
Pozniej byly czarne body, ktore odrysowalam od jakiegos gigantycznego body znalezionego w lodowiskowym skladzie kostiumow. Nawet nie wiem, kto moglby to nosic, bo body bylo naprawde OLBRZYMIE. Nawet najmocniej zbudowana i najwyzsza dziewczyna utopilaby sie w tym.
Zeby nie bylo za latwo dziewczynki, dla ktorych mialy byc one uszyte, to drobne jedenastolatki, po dwudziestokilkulatki rozniace sie wzrostem i budowa ciala. Na szczescie lycra jest rozciagliwa, bo inaczej nie wiem, jak dopasowalybym te body.
I tak powstalo 5 kolejnych kostiumow.
Tym z czego najbardziej jestem dumna, to projekt kostiumow dla grupy dzieci, w ktorej jezdzi moja corcia.
Tematem ich tanca bylo Halloween i trzeba bylo stworzyc cos z niczego.
Zaproponowalam trenerowi swoj projekt dla zombi, ktory od razu zostal przyjety.
Wszystkie dziewczynki mialy byc ubrane w czarne t-shirty i czarne legginsy. Z filcu powycinalam pajaki, z pomaranczowego materialu powydzieralam pasy, do obrzucania ktorych zatrudnilam prawie cala rodzine.
Do tego odpowiedni czarno-szary makijaz, natapirowane wlosy i zombi jak wyjete z prawdziwego horroru. Slowo daje, ze nie poznalam wlasnej corki jak zobaczylam ja na gali gotowa do wejscia na lod.
Kostiumy dla chlopcow opracowala moja kolezanka Anne-Gabrielle, ja zajelam sie narysowaniem szkieletow i ich przyszyciem/naklejeniem na peleryny.
Efekt byl naprawde rewalacyjny. Niestety nie mam zadnego grupowego zdjecia, bo inaczej kostium wyglada nawet zaprezentowany na osobie, a zupelnie inaczej w grupie na lodzie. Nie wiem na czym ten fenomen polega, ale nauczylam sie juz, ze oceniac mozna dopiero jak dziecko pojezdzi w stroju po lodzie.
To byly prawie trzy tygodnie ciezkiej pracy, ale jakze kreatywnej, przyjemnej, w towarzystwie zakreconych pozytywnie osob, a budzet zostal oczywiscie przekroczony ;p
Pozdrawiam.
Bedzie mi bardzo milo jesli pozostawisz po sobie jakis slad w komentarzach.
Kamila